Wraz z nadejściem słotnych, dżdżystych i chłodnych dni listopada zaczyna się w pasiece zima. Za jej początek możemy uznać dzień, w którym warunki pogodowe pozwoliły na ostatni oblot pszczół. Od tego czasu aż do pierwszego wiosennego oblotu, pszczoły nie będą wydalać kału. Cały przetrawiony miód będą gromadziły w jelicie tylnym.
W miarę upływu czasu, jelito zimującej pszczoły, niczym nadmuchiwany balonik, wypełniając się kałem zwiększa swoją objętość. Pod koniec zimowli treść jelita może stanowić nawet połowę masy ciała robotnicy.
Prawidłowo zimująca rodzina zużywa w tym okresie bardzo mało pokarmu (około 25 gram dziennie). Spożycie zapasów może wzrosnąć w przypadku niepokojenia pszczół, obecności spadzi w zapasie zimowym bądź też przy przedłużającym się czerwieniu matek.
Obecność czerwiu w rodzinach pszczelich w listopadzie jest często związana z dużym porażeniem rodziny przez warrozę. Rój osłabiony przez pasożytujące pajęczaki, dąży do odbudowania siły przez produkcję młodych pszczół. Na larwach pszczół robotnic umiejscawiają się samice warrozy, których jest stosunkowo dużo w porażonej rodzinie. Pasożyt namnaża się na zasklepionych larwach i poczwarkach, w wyniku czego, młode wygryzające się pszczoły są znacznie osłabione, krócej żyją, czasami możemy zaobserwować u takich robotnic zdeformowane skrzydła oraz znacznie mniejszy odwłok. Błędne koło się zamyka. Nasza rozczerwiona rodzina ze świeżo wygryzionymi porażonymi robotnicami, nadal stwarza matce warunki do czerwienia, usiłując wydać kolejne pokolenie silnych dobrze przygotowanych do zimowli robotnic. Niestety wraz z kolejnymi wychowanymi pokoleniami pszczół, sytuacja się pogarsza. Rój ma coraz mniej czasu do przygotowania się na zimę, a ilość pasożytów wzrasta.
Niestety mimo zastosowania środków leczniczych zgodnie z zaleceniami producentów, coraz częściej spotykamy się z opisaną sytuacją. Niezadowalająca skuteczność leków warrozobójczych wymusi najprawdopodobniej na pszczelarzach konieczność szerszego stosowania czasochłonnych i uciążliwych zabiegów mechanicznego zwalczania warrozy.
Listopad i grudzień to dobry czas na remonty i renowacje uli oraz na porządki w magazynie pasiecznym. Segregujemy plastry. Starą, ciemną woszczynę o nieregularnej zabudowie przeznaczamy na przetop. Plastry pozostawione w magazynie do przyszłego sezonu na regałach, rozstawiamy w odstępach co 3-4 centymetry. Pozwoli to ochronić susz przed barciakami.
Możemy również pokusić się o drutowanie ramek, w które będziemy wiosną wtapiać węzę.
Jeżeli przygotowane ramki będą przechowywane w nieogrzewanym pomieszczeniu, nie naciągamy drutu. Drut naciągnięty na ramkę, przy dużych wahaniach temperatury straci swój naciąg.
Im więcej prac przygotowawczych uda nam się wykonać w trakcie zimy, tym więcej czasu będziemy mogli w sezonie przeznaczyć na pracę przy pszczołach.
Przemysław Miarka