Roboty wkraczają do podlaskich obór

mar 3, 2010

Mamy już pierwsze roboty udojowe w gospodarstwach województwa podlaskiego. Nowości te zostały zainstalowane w oborach czterech rolników z gminy Śniadowo w powiecie łomżyńskim, a dostawcą jest firma DeLaval. Możemy więc powiedzieć, że zrobiliśmy milowy krok w stronę unowocześniania gospodarstw produkujących mleko.

Robot udojowy – co to jest

Robot udojowy to skomplikowane urządzenie nafaszerowane elektroniką, które zastępując obsługę przygotowuje do doju, doi i karmi wchodzące do niego krowy. Trzeba jednak od razu powiedzieć, że rolnicy decydując się na zakup takiego wynalazku nie powinni od razu kupować sobie biletu na upragnione wakacje, ponieważ robot jest dobry, ale wymaga systematycznej kontroli. Pierwsze kroki w tej dziedzinie stawiała firma holenderska Lely, która skonstruowała i wprowadziła do użycia w 1992 roku pierwszego robota udojowego o nazwie Astronaut. Drugą firmą, która wprowadziła w życie tę technologię i robota VMS w 1998 roku to znana na naszym rynku firma szwedzka DeLaval. I właśnie te dwie firmy są liderem na rynku światowym. Z uzyskanych danych wynika, że obecnie firma Lely sprzedała na świecie ponad 8000 robotów udojowych, w tym jeden w Polsce, firma DeLaval około 6000 na świecie i 22 w Polsce. Jeden robot udojowy o nazwie Mlone sprzedała w Polsce firma GEA WestfaliaSurge. Nie są to jedyne firmy, które zajmują się technologią wprowadzania robotów do gospodarstw mlecznych. Firma Fullwood przygotowuje się do wprowadzenia do sprzedaży w Polsce robota o nazwie Merlin, a  firma Strangko robotów firmy Boumatic.

Pierwszy robot w województwie podlaskim

Pierwszym w województwie podlaskim, który zakupił i zainstalował w swojej oborze robota udojowego VMS firmy DeLaval jest Tomasz Bruliński ze wsi Osobne w gminie Śniadowo, w powiecie łomżyńskim. Rolnik od wielu lat prowadzi gospodarstwo o powierzchni 55 ha w tym 10 ha dzierżaw podporządkowanych produkcji pasz dla posiadanego bydła mlecznego. Jeszcze do niedawna utrzymywał 30 krów dojonych dojarką rurociągową w tradycyjnej oborze stanowiskowej. Stado posiada imponującą wydajność ponieważ w 2008 roku średnio od krowy rolnik uzyskał 9013 kg mleka o zawartości 4,42% tłuszczu i 3,47% białka. Pierwszego robota udojowego widział 10 lat temu na wystawie w Danii, ale jak sam mówi – była to ciekawostka targów. Po drugim wyjeździe, tym razem na Łotwę zobaczył, że może to działać w oborze na skalę przemysłową.

– Ponieważ myślałem o poprawie warunków dobrostanu zwierząt w grę wchodziła budowa nowej obory -stwierdziłem więc, że jak mam budować to tylko pod robota udojowego. W poszukiwaniu koncepcji pojechałem z firmą DeLaval do Bawarii i znalazłem to czego szukałem.

Na bazie wiaty na maszyny zbudowano nowoczesną oborę z 61 stanowiskami dla krów. Konstrukcja jest stalowa, okładziny drewniane, a środek wypełniony wełną mineralną. Dach wykonano z płyty warstwowej. Obora jest wolnostanowiskowa w systemie bezściołowym. Gnojowicę zbierana jsię zgarniakiem i przepompowywuje do wolnostojącego zbiornika. Pierwszego września 2009 roku rozpoczął w niej pracę pierwszy robot udojowy VMS w województwie podlaskim.

Oto uwagi Tomasza Brulińskiego.

Robot daje duże możliwości dojenia i zarządzania stadem, ale nie zastępuje człowieka. Początkowo myślałem, że urządzenie będzie działało beze mnie, ale czas zweryfikował te myśli. Nie wynika to z tego, że robot nie wykona jakichś czynności bez obsługi. Są sprawy drobne – zawiesi się komputer, ale są też problemy wynikające z aktualnej infrastruktury np.: brak wody w sieci – robot stoi, zanik prądu w sieci – robot stoi. Potrzebny jest więc agregat, który sam będzie się włączał przy spadku napięcia oraz własne źródło wody, aby uniezależnić się od obecnych dostawców, czy inaczej mówiąc zdywersyfikować źródła dostaw. Nie chciałbym za mocno narzekać, ale w naszej rzeczywistości, w czasie gdy wszyscy zaczynają doić naprawdę występują spadki napięcia prądu i ciśnienia wody. To są sprawy techniczne, inna dotyczą bydła. Uwzględniając sugestie doradców z firmy DeLaval, żeby nie przenosić ze starej obory problemów z krowami do nowej obory, z 30 krów wybrałem 20 i zacząłem je przez kilka dni „rozregulowywać” dojąc o różnych porach. Po wejściu do nowej obory zachowywały się więc prawidłowo. Do tego dokupiłem jeszcze 40 sztuk i obecnie doję 60 krów. Pierwszy miesiąc był trudny, ponieważ krowy musiały nauczyć się „nowego życia”, a ja obsługi programu komputerowego zarządzającego całym stadem w tym dojeniem. To właśnie komputer zarządza robotem, stacją pasz, przemieszczaniem się krów w oborze i zbiornikiem na mleko. Ja muszę wprowadzać dane dotyczące stanu fizjologicznego krów ich żywienia, aby komputer mógł realizować określone polecenia. Po trzech miesiącach od pierwszego dojenia zaczynam się do tego przyzwyczajać, a telefon alarmowy odzywa się coraz rzadziej.

Przyjrzyjmy się dokładniej robotowi udojowemu VMS

Z informacji uzyskanych u Tadeusza Demby Dyrektora Regionu DeLaval Sp. z o.o. wynika, że oferowany przez nich robot udojowy VMS zdobywa krajowy rynek mleczarski. Do chwili rozmowy sprzedali 22 roboty z czego połowa już pracowała, a kolejne były montowane. – Decydując się na naszego robota, mówił Tadeusz Demby, rolnik poprawia komfort pracy i ma większą swobodę dysponowania czasem, ale nie może się bać techniki komputerowej. Nasz robot udojowy VMS składa się ze stanowiska udojowego dla krów ze stacją paszową i wielofunkcyjnego hydraulicznego ramienia, które:
– umożliwia dój krów o różnej budowie wymienia,
– szybko odnajduje strzyki,
– zapamiętuje ich położenie,
– nie jest zainstalowane na stałe pod krową,
– ma łatwy dostęp do wymienia.

Całości dopełniają urządzenia elektroniczne sterujące pracą robota. Optymalna liczba krów, którą może obsługiwać to 65-70 sztuk.

A jak działa? Otóż krowa po wejściu do robota po jej zidentyfikowaniu otrzymuje porcję paszy treściwej, a ramię robota osobnym kubkiem do czynności przedudojowych stymuluje, myje i osusza strzyk oraz odprowadza pierwsze strugi mleka. Następnie zakładane są właściwe kubki udojowe, z których każdy rozpoczyna dój zaraz po założeniu i w chwili gdy przepływ mleka jest za mały ramię zdejmuje go. Dzięki temu nie występują pustodoje w poszczególnych ćwiartkach. Na dotykowym monitorze można obserwować ilość mleka udojoną w danej chwili z każdej ćwiartki. Po zdjęciu kubków udojowych są one płukane, następuje dezynfekcja strzyków i spłukiwanie podłogi robota przed wejściem następnej krowy. Robot udojowy dzięki optycznym miernikom podaje wydajność, tempo oddawania mleka oraz jego przewodność, na podstawie której kwalifikuje mleko do zbiornika głównego lub kieruje do separatora ze względu na przekroczoną ilość komórek somatycznych. Rolnik na monitorze komputera widzi również stan każdej krowy w danej chwili. Jeżeli znajduje się ona na białym tle to znaczy, że jest po doju. Z chwilą gdy podświetla się na żółto minęło sześć godzin od doju i krowa może być wpuszczona do poczekalni i oczekiwać na dój, a jeśli zapala się kolor czerwony oznacza to, że minęło 12 godzin od ostatniego doju. Oczywiście dane te mogą być modyfikowane indywidualnie dla każdej krowy. To tylko niektóre informacje z tych jakie rolnik może odczytać o każdej krowie z tworzonej statystyki tygodniowej, miesięcznej czy rocznej. Całości systemu dopełniają jeszcze bramki kierunkowe, które kierują ruchem krów w oborze i wymuszają przemieszczanie się ich do stołu paszowego, stacji pasz treściwych, a następnie do robota udojowego VMS.

Drugie miejsce, ale z dwoma robotami

Tadeusz Jankowski ze wsi Jakać Borki w gminie Śniadowo jest drugim rolnikiem, który w swojej oborze zainstalował roboty udojowe VMS firmy DeLaval, ale pierwszym u którego funkcjonują dwie jednostki. Wynika to z tego, że jak mówi właściciel – doiłem już 100 krów o średniej wydajności 7585 kg mleka w 2008 roku w nowej oborze wolnostanowiskowej wyposażonej w halę udojową 2×6, ale kłopoty zdrowotne żony i brak rąk do pracy spowodowały, że musiałem podjąć decyzję. Albo ograniczam produkcję i nie będę mógł w pełni wykorzystać wybudowanej obory, albo wprowadzam nowoczesną technologię, która pomoże mi obsłużyć posiadane stado. Jak widać wybrałem to drugie, zainstalowałem dwie jednostki robota udojowego VMS i 27 października rozpocząłem pierwszy dój. Oj co to był za dój. Ze względu na kalibrowanie każdej sztuki i zmianę kierunku ruch krów (do hali wchodziły z prawej strony i wychodziły w lewo, a do robota odwrotnie z lewej wejście w prawo wyjście) zakończył się on o 4 nad ranem. Około miesiąca trwało przystosowanie krów zanim zaczęło w miarę dobrze funkcjonować. Oczywiście krowy młodsze przyzwyczaiły się wcześniej, a starsze dłużej opanowywały zaistniałe zmiany. Ja nie spałem pierwsze trzy noce, ale potem jakoś poszło. Teraz po miesiącu jak zacznę wspominać to chce mi się śmiać, ale po tygodniu dojenia przyszła taka myśl, że w jednej chwili wróciłbym do hali udojowej, ale już jej nie było, ponieważ roboty są zainstalowane na jej miejscu. Dzięki serwisowi, który staje na wysokości zadania i usuwa na bieżąco drobne usterki nieraz powodowane i przeze mnie, bo z tą obsługą komputera różnie bywa, wszystko jest w porządku. Mam też to szczęście, że serwis praktycznie „czeka pod oborą” bo montują kolejne roboty u sąsiadów. Ale jak wyjadą ze wsi może być kłopot.

Rolnik prowadzi gospodarstwo o powierzchni 80 ha w tym 30 ha dzierżaw. Produkcja polowa to głównie uprawa kukurydzy i użytków zielonych, aby zapewnić paszę dla krów. Obecnie po zakończeniu inwestycji doi 90 krów, ale aby efektywnie wykorzystać roboty już myśli o powiększeniu stada bo są one w stanie obsłużyć w ruchu ciągłym około 130-140 krów.

Co na to Lely

Choć firma Lely ma wieloletnie tradycje w ulepszaniu techniki doju w Holandii gdzie jest jej siedziba i jak już wspomniałem stworzyła pierwszego robota udojowego na świecie to rynkiem polskim zainteresowała się dopiero niedawno. Oficjalnie firma o nazwie Lely Center z siedzibą w Bydgoszczy rozpoczęła działalność we wrześniu tego roku. Jak mówi Joanna Aerts przedstawicielka firmy ds. marketingu – Firma Lely kieruje się filozofią wolności wyboru krowy, polegającą na tym, że krowa decyduje co w danej chwili chce robić: odpoczywać, jeść czy być dojoną. W związku z tym zmiana systemu doju w przypadku instalacji naszego robota trwa bardzo krótko, ponieważ nie instalujemy bramek kierunkowych wymuszających ruch krów w oborze, a tylko zmieniamy halę na robota. Można powiedzieć – rano doimy halą udojową, a wieczorem robotem udojowym Lely Astronaut A3 Next. A oto jak działa nasz produkt: krowa wchodząc do robota jest ważona na wadze z czujnikami nacisku zainstalowanymi w podłodze co pozwala na dokładniejsze zlokalizowanie ramieniem robota ustawienia strzyków w wymieniu. Poza tym otrzymujemy na bieżąco dane o wadze krów. Ramię robota znajduje się cały czas pod krową i po jej wejściu odczytaniu numeru i podaniu dawki paszy treściwej specjalne szczotki przygotowują wymię do doju czyszcząc je i pobudzając do wydzielania oksytocyny. Po tej czynności szczotki są dezynfekowane, a ramię robota za pomocą systemu lokalizowania strzyków skanuje wymię, a następnie nakłada kubki udojowe. Dój rozpoczyna się już po założeniu pierwszego kubka udojowego i każda ćwiartka jest traktowana indywidualnie czyli kubki zdejmowane są po wydojeniu, aby nie było pustodoju i czyszczone parą w temperaturze 450oC co likwiduje 99% bakterii, a następnie spłukiwane wodą. Po dojeniu każda ćwiartka jest spryskiwana w celu dezynfekcji. Oczywiście podczas dojenia pozyskiwane mleko jest badane, a w przypadku wykrycia mleka gorszej jakości lub niepożądanego, zostaje ono automatycznie oddzielone. Dzięki temu rolnik może wcześniej wykryć zapalenie poszczególnych ćwiartek wymienia. Całości robota udojowego Lely Astronaut A3 Next dopełnia program zarządzania stadem, dzięki któremu dowiemy się wszystkiego o krowach będących w oborze.

Trzecie gospodarstwo na Podlasiu z robotem

Tomasz i Elżbieta Kurpiewscy prowadzą we wsi Jakać Borki w gminie Śniadowo gospodarstwo o powierzchni 46 ha w tym 10 dzierżaw i utrzymują w nim 60 krów. Zadaniem użytków rolnych jest więc produkcja pasz objętościowych, a pasze treściwe pochodzą z zakupu. Jak mówi gospodarz – zdecydowałem się na zakup robota udojowego ponieważ nigdy nie lubiłem doić krów. Czynność tę wykonuje żona, a ja zajmuję się innymi pracami przy obsłudze inwentarza. Z uwagi jednak na to, że nigdy nie da się oddzielić tych czynności i ja muszę nieraz doić. Do tej pory utrzymywaliśmy około 60 krów o wydajności za 2008 rok 8992 kg mleka od sztuki. Chcąc więc ulżyć w pracy żonie, podjęliśmy decyzję o zakupie robota udojowego VMS firmy DeLaval. Decyzja ta pociągnęła za sobą konieczność budowy nowej obory wolnostanowiskowej w systemie bezściołowym, w której robot został zainstalowany. 12 listopada 2009 roku o godzinie 13 zaczęliśmy pierwszy dój robotem, a skończyliśmy go około 22. Następne były już zdecydowanie krótsze, ponieważ tylko podczas pierwszego doju następowała kalibracja wymienia każdej krowy. Po zapamiętaniu układu wymienia teraz robot szybko znajduje poszczególne strzyki. Przez pierwsze dwie noce spaliśmy „jak zając pod miedzą” i czekaliśmy na dzwonek alarmu. Wystarczył jednak tydzień, aby krowy dostosowały się do nowego sposobu doju. Wcześniej doiliśmy w hali udojowej 1×6, a na trzy dni przed uruchomieniem nowej obory wyprowadziliśmy krowy na „spacer”, aby zapoznały się z nią, zainstalowanym systemem wygrodzeń i przeszły przez robota udojowego. To chyba wpłynęło na szybkie dostosowanie się krów. Po dwóch tygodniach jakie minęły wszystko wraca do normy, ale urządzenie jest skomplikowane i trzeba będzie sporo czasu, aby je dokładnie poznać. Teraz czeka nas powiększenie stada, aby zapewnić optymalną ilość krów do doju w robocie i żeby nasza inwestycja nie tylko efektowna, ale i efektywna.

Robota sprzedała też GEA WestfaliaSurge

– Sprzedaliśmy jedno urządzenie i dalej oferujemy je rolnikom – powiedział Ronald Polniak dyrektor sprzedaży w GEA WestfaliaSurge. Uważam jednak, że wprowadzenie robota udojowego do gospodarstwa wymaga dużej wiedzy rolnika nie tylko na temat dojenia krów, ale również zarządzania stadem, nowoczesnego myślenia i dopiero wtedy inwestycja taka może odnieść sukces.
A jak działa robot Mlone? Gdy krowa zostanie rozpoznana w boksie, komputer dopasowuje go do jej wymiarów, odmierza określoną dawkę paszy treściwej i podjeżdża ramię robota, które zakłada kubki udojowe na strzyki. Bezpośrednio po ich założeniu następuje czyszczenie strzyków, przedzdajanie, stymulacja i dój a następnie zdejmowanie kubków, które są płukane. W rozwiązaniu tym jest możliwość połączenia kilku boksów szeregowo, które będą obsługiwane przez jedno ramię robota.

Były trzy, będzie czwarte

Kolejne gospodarstwo w którym montowany jest robot udojowy VMS firmy DeLaval to gospodarstwo Tadeusza i Anny Milewskich we wsi Jakać Borki w gminie Śniadowo. Do tej pory w oborze wolnostanowiskowej w systemie bezściołowym utrzymywanych było i dojonych średnio 98 krów o wydajności w 2008 roku 9324 kg mleka od sztuki. Dojenie tylu krów w hali udojowej 2×4 pochłaniało za dużo czasu, więc gospodarze zaczęli myśleć o modernizacji systemu udojowego. – Ja chciałam zmienić halę na 2×10 i było by spokojnie mówi Anna Milewska, ale mąż już wtedy był w oborze w której zainstalowany był robot udojowy i spodobało mu się to rozwiązanie. Potem zawiózł mnie do innego gospodarstwa, w którym doił robot i mi też się spodobało, ale tam krowy już przez dłuższy czas były dojone i wszystko ładnie wyglądało. Podjęliśmy więc decyzję o zakupie dwóch robotów, bo przy naszym stadzie jeden to za mało. Jak mówi Tadeusz Milewski – podchodzimy do zmiany systemu doju optymistycznie, chociaż widzimy jak przebiega to u sąsiadów i nie zawsze jest fajnie na początku. Jak widziałem pracę robota pierwszy raz i pokazałem żonie to wszystko już prawidłowo funkcjonowało, a właściciele „zapomnieli” o pierwszych dojach. Mimo to z niecierpliwością czekamy na dokończenie instalacji jednostek i ich uruchomienie. Problem, który może być na początku to zmiana kierunku ruchu krów przy wejściu do robotów w porównaniu z halą udojową, ale na razie nie zaprzątam sobie tym głowy. Ważne jest szybkie uruchomienie, bo aktualnie możemy doić tylko połową hali i czas doju jest prawie jak w robocie czyli „ciągły”. Techniki i obsługi też się nie obawiamy ponieważ nasi synowie sobie z tym poradzą. Zapytani czy liczą na więcej czasu dla siebie zgodnie odpowiadają, że bez pracy nie ma nic, ale dobrze jak będzie można trochę odetchnąć w niedzielę i święta. Na zakończenie gospodarz podsumowuje – teraz mam wydajność 9700 kg mleka od sztuki jak wynik podskoczy do 10000 kg to będę chwalił roboty.
7 grudnia o godzinie 12 zaczął się pierwszy dój robotem udojowym VMS w gospodarstwie państwa Milewskich.

Podsumowanie

Jak widzimy w przedstawionym artykule „robotyzacja” doju krów może być taką rewolucją techniczną kolejnej dziesięciolatki jak opisane we wstępie do artykułu nowości, które weszły do użycia na przełomie XX i XXI wieku. Jak rozwijał się będzie rynek robotów udojowych i jakie będą refleksje na temat ich funkcjonowania u opisanych rolników za kilka miesięcy, przedstawimy w niedalekiej przyszłości.

Alina i Henryk Śledziewscy

Skip to content